Z tym postem definitywnie żegnam lato. Oficjalna impreza co prawda się nie odbędzie, za to uczczę ten fakt minutą ciszy... Wierzcie mi, że próbowałam już absolutnie wszystkiego - nawet zaklinania - by choć przez moment pocieszyć się jeszcze ciepłem i słońcem. Nic nie pomogło! A temperatura z dnia na dzień spada tak raptownie, że nie raz zastanawiam się nad wyciągnięciem ciepłych kurtek i czapek. Żeby tego było mało, na koniec dostałam jeszcze jesiennego kopniaka i jestem już ostro przeziębiona. Ktoś jeszcze ma ochotę poigrać sobie z pogodą? ;-P
* * *
I'm definitely saying "Good-bye" to Summer today. Well, I didn't plan to make any good-bye party, but I may honour this fact by the minute of silence... Believe me, I tried absolutely everything - even casted magic spell on weather - to enjoy the warmth and sun for a little longer. Nothing helped! And the temperature outside decreases so rapidly that I sometimes think of pulling out warm jackets and hats. To make it worse, I got a kick in a but from the early Autumn and I have a bad cold. Anyone else to play with the weather? :-P
Miało być romantycznie i zwiewnie, i prawie mi się to udało. Bo niby jak tu rozsiewać urok i czar na tle kremowej ścianki? :-P Tym razem po prostu musicie mi wybaczyć ;-)
Spódnica maxi uszyła się praktycznie sama. Skroiłam ją z dwóch części, coś na kształt fasonu "hi-lo". Dłuższy czas myślałam właśnie o takim kroju, skuszona swoją pierwszą tulipanową wersją. Jako, że wewnętrzna część spódnicy jest widoczna, niezastąpione w tym wypadku okazały się szwy francuskie, i naturalnie dość schludne podszycie.
* * *
It was supposed to be so romantic and ethereally, and it almost was. Well, what's spreading my charm and glamour got to do when I'm forced to pose in front of a plain wall? ;-P This time I must ask you to fogrive me that ;-)
I sewed this maxi skirt in a minute. First I cut out two pieces from red fabric and made a "hi-lo" shape. I was thinking quite al lot of this kind of pattern, encouraged by my first tulip version. It was really necessary for me to make french seams and neat hemming beacuse of a visible inside of this skirt.
Z topem nie poszło mi już tak łatwo. Chociaż miałam wykrój w rękach, musiałam go dopasować do kawałka czarnej, niesamowicie śliskiej tkaniny. Wcześniej była to tunika, ale wydawało mi się, że lepiej będzie przerobić ją na coś, co nie wyląduje na dnie szafy. Poprawiłam nieco wykrój, odpaliłam maszynę i w efekcie wyszło mi coś całkiem wygodnego i miłego dla oka :-)
* * *
The top didn't go so smoothly. Although, I already had a pattern, I had to alternate it and fit to a piece of black and incredibly slippery fabric. It was a tunic actually, but I thought it would be better to refashion it into something wearable. So, I made some corrections to the pattern, ran my sewing machine and in effect I got somthing really comfortable and delightful :-)
Możnaby rzec, że wyszedł mi ciekawy komplet, choć kompletem zdecydowanie nie jest. Nawet pomimo, iż obie rzeczy uszyłam z okropnie sztucznych tkanin. Taki eksperyment - zupełnie w moim stylu ;-) No cóż, na dzisiaj to już wszystko Kochani. Idę zagrzać się pod kocykiem, zanim rozłożę się na dobre.
* * *
I could say, I made an eye-catching set, however it's definitely not a set. Even though, I sewed both things from extremely synthetic fabrics. Such an experiment - totally in my style ;-) Well, that's all for today my Dear. Now, I need to warm up a bit, before I get sick for good.
Happy sewing, see you!
Agata
Ja też już wieczorami muszę kocyk wyciągać i bardzo mi się to nie podoba :( Uwielbiam upały.
OdpowiedzUsuńKomplet rzeczywiście romantyczny i bardzo ładny ;) Ja niestety nie potrafię wytrzymać dłużej w bluzkach wykonanych ze sztucznych tkanin. Staram się szyć z bawełny, wiskozy, ale czasami te poliestrowe materiały mają takie piękne wzory, że ciężko jest się nie skusić ;)
Ja też jestem ciepłolubna :-) Dzięki, no właśnie - te sztuczne tkaniny potrafią przykuwać uwagę, ale są koszmarnie "nieludzkie" jeśli chodzi o komfort noszenia. Ehhh, te dylematy... :-P
UsuńPogoda w Gdańsku też do niczego. Niby lato ale tak jakoś jesień czuć w powietrzu:/ Mam nadzieję, że ze spódnica się jeszcze żegnać nie będziesz- z kozakami w wersji jesiennej też będzie wyglądać ciekawie:) W końcu ładne rzeczy trzeba nosić nie tylko latem:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, czuć, że bliża się jesień :-/ Zastanawiam się, jak tu wykombinować jakiś zestaw z tą spódnicą w roli głównej - taki na chłodne dni.
UsuńA ja tam się bardzo z tej, jesiennej pogody cieszę, upalne lato jest dla mnie wprost nie do zniesienia :) Bardzo fajna, asymetryczna spódnica, wyglądasz, jak ostatni tego lata mak
OdpowiedzUsuńJesień jest cudowna, nie mam nic przeciwko, chociaż brakuje mi ciepłych temperatur na zewnątrz ;-) Oh, taka makowa panienka ze mnie :-P
OdpowiedzUsuńFajnie Ci ta spódnica wyszła. Ja jednak jakoś nie mogłam się przekonać do tego asymetrycznego kroju ;)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne :-) Krój rzeczywiście jest sporny, no i każdy ma inny gust ;-)
Usuńa ja zainspirowałam się ostatnim (chyba?) Twoim wpisem i dziś kupiłam bluzkę XXL w lumpie z której uszyję córce jesienny komin na szyję :)
OdpowiedzUsuńWow, to czekam z niecierpliwością na ten komin :-)
Usuń